Dogtrekkingowy debiut w Kościanie
Dziś wybraliśmy się na pierwszy w Wielkopolsce, i pierwszy w naszej karierze, prawdziwy, profesjonalny dogtrekking. Impreza odbyła się w okolicach Kościana położonego ok. 50 km na południe od Poznania. Pomimo kalendarzowej wiosny, zima nie odpuściła i gruba warstwa śniegu pokrywała ziemię przy temperaturze -8 stopni Celsjusza i mało przyjemnym wietrze. Na szczęście słońce pięknie przygrzewało i nastrajało optymistycznie do spaceru.
Zimowy dogtrekking
Na miejscu byliśmy po godzinie 9 rano i jak długo się dało, dogrzewaliśmy się w aucie. Później szybka rejestracja, odprawa techniczna i w końcu start o godzinie 11.
Na trasę ruszyliśmy w 3-osobowej, tollerowej ekipie: nasza dwójka plus Iwona – właścicielka uroczej Elsi, którą poznaliśmy w Kościanie i od razu złapaliśmy fajny kontakt. Z racji debiutu w dogtrekkingu wybraliśmy trasę 10 km, a więc dystans, który przejdzie się bez większego problemu.
W mojej ocenie trasa nie była trudna, ale za to – ze względów pogodowych – wymagająca. Orientacja w terenie nie sprawiała większych problemów. Okolice Kościana nie obfitują w tereny zadrzewione i tylko jeden punkt znajdował się w lesie. W terenie było więc wiele punktów odniesienia i obyło się bez gubienia 🙂 Trasa w ogromnym uproszczeniu i jeszcze większym przybliżeniu wyglądała następująco:
Nie było jednak tak łatwo, jak by się to mogło wydawać. Las i pola pokryte były grubą warstwą białego puchu, więc nie obyło się bez brnięcia w śniegu, co konkretnie spowalniało tempo marszu (przy okazji niezłe ćwiczenie na nogi). Wiejący chwilami wiatr też nie ułatwiał sprawy. Na metę dotarliśmy po 1 godzinie i 59 minutach, co dało nam 3 miejsce w kategorii RODZINNEJ FITNESS.
Bakcyl dogtrekkigu został połknięty
Impreza bardzo mi się podobała i wielkie brawa za jej organizację dla Polskiej Ligii DogTrekkingu i Stowarzyszenia Na Rzecz Aktywności Społeczno-Artystycznej. Każdy uczestnik dostał wodę, słodką przekąskę i medal. Były pamiątkowe wyróżnienia i nagrody, była miła atmosfera, fajni ludzie, kolejny poznany Toller, więc czego chcieć więcej? To na pewno nie ostatnia impreza dogtrekkingowa, na której byliśmy. Chwyciliśmy bakcyla, więc teraz nie pozostaje nic innego, jak intensywnie trenować i wystąpić w jednej z kolejnych edycji.
maly_mis
super! dogtrekking wciąga 😉 trzymam kciuki za kolejne edycje 🙂
Ł.