W góry z psem – mini poradnik
Od kiedy mamy psa, wszystkie plany urlopowe układamy pod Weezy’ego. Wszelkie egzotyczne podróże zeszły na dalszy plan, a przy każdej propozycji wyjazdu zadajemy to samo pytanie: czy można zabrać ze sobą psa? Jakoś nie wyobrażam sobie oddać Rudego na dwa tygodnie do hotelu, a nawet pod opiekę kogoś z rodziny. Pies MUSI z nami jechać i już. A czy jest lepsze miejsce na wakacje z psem niż polskie jeziora, góry, czy morze? Może i są, ale te są przynajmniej blisko i są nasze 😉 Nasza propozycja na dziś – ruszamy w góry!
Z psem w góry – tylko dokąd?
Planując wyjazd musimy sprawdzić, czy w danym regionie można pójść w góry w towarzystwie psa. Jest to szczególnie ważne w przypadku parków narodowych, ponieważ niestety nie do wszystkich psy są wpuszczane. Druga sprawa to znalezienie odpowiedniego noclegu. Rezerwując pokój zapytajmy, czy psy są mile widziane i jaki jest koszt pobytu czworonoga. W większości miejsc bowiem obowiązują dodatkowe opłaty, co będziemy musieli wziąć pod uwagę przy planowaniu wakacyjnego budżetu. Jeśli znajdziemy miejsce przyjazne czworonogom pamiętajmy, że najprawdopodobniej nie będziemy w tym miejscu sami. Nie puszczajmy więc psa samopas po całym ośrodku. Po pierwsze – nie wszyscy lubią psy, a niektórzy nawet się ich boją. Po drugie – nie mamy pewności, czy teren jest dobrze ogrodzony i możemy narazić się na szukanie psa po całej miejscowości. Po trzecie – jeśli pies nabrudzi, wypadałoby po nim posprzątać (!). Po czwarte – jeśli gospodarze mają psa (lub kota), nie wiemy, czy zwierzaki przypadną sobie do gustu, a lepiej zaoszczędzić sobie kłopotów i wizyt u weterynarza. Osobiście jestem zdania, że właściciel powinien mieć psa cały czas pod kontrolą, dlatego bieganiu psa samopas mówię stanowcze nie.
Przygotowania do wyjazdu
Gdy wybraliśmy już konkretną miejscowość i mamy zarezerwowane noclegi, upewnijmy się, że zarówno my, jak i nasz pupil jesteśmy fizycznie przygotowani do górskich wycieczek. Warto więc zajrzeć do książeczki zdrowia psa i upewnić się, że mamy ważne szczepienia i odrobaczenie. Koniecznie musimy pomyśleć też o zabezpieczeniu psa przeciw kleszczom, zwłaszcza jeśli wybieramy się w rejon, gdzie pajęczaki są szczególnie aktywne. Warto przyjrzeć się też ogólnemu stanowi zdrowia psa, a jeśli mamy jakiekolwiek wątpliwości, lepiej skontaktować się z lekarzem weterynarii. Pomyślmy też o kondycji psa i jego fizycznych możliwościach. Toller to pies idealny (a jakże!) więc generalnie śmiało można z nim zdobywać górskie szlaki. Trzeba się jednak wcześniej kondycyjnie przygotować do wielogodzinnych wycieczek. Przed wyjazdem wydłużmy więc codzienne spacery, a weekendy poświęćmy na wielokilometrowe marsze przeplatane pływaniem. Poprawi to kondycję naszą i psa, co na pewno zaprocentuje na szlaku 🙂
Co zabrać ze sobą w góry z psem?
Naszymi doświadczeniami w zakresie wakacyjnego bagażu dla psa podzielę się może przy okazji innego postu. Tutaj skupmy się na tych elementach, które moim zdaniem są szczególnie ważne w górach. Po pierwsze – podróżna miska. Może być materiałowa, może być gumowa lub plastikowa. Wybór na rynku jest naprawdę spory. Ważne, żeby zajmowała mało miejsca w plecaku, była lekka i praktyczna. Osobiście nie polecam psich bidonów i butelek z plastikowym poidełkiem. U nas się to nie sprawdziło. Ustrojstwo przeciekało i powodowało powódź w plecaku, a wody w butelce zawsze było za mało. Moim zdaniem na dłuższą trasę lepiej zabrać kilka butelek wody mineralnej dla nas i dla psa, a jeśli zabraknie nam wody dla czworonoga, uzupełnić pustą butelkę wodą ze strumienia.
Druga sprawa to odpowiedni osprzęt. Moim zdaniem pies w górach powinien być obowiązkowo wyposażony w porządne szelki, najlepiej typu sled. Odpadają wszelkiego rodzaju łańcuszki i kolczatki, zwłaszcza te ostatnie w najgorszym połączeniu z możliwych, czyli ze smyczą flexie, co niestety widywałam na szlakach. Bardzo przydatny będzie również pas dogtrekkingowy oraz smycz lub linka z amortyzatorem. Pamiętajmy, że wspólny wypad ma być dla nas i dla psa przyjemnością. Sytuacja, w której pies ciągnie do przodu i poddusza się na obroży, a my wisimy na mocno napiętej smyczy z ręką prawie wyrwaną ze stawu nie jest komfortowa ani dla nas, ani dla psa. U mnie idealnie sprawdza się zestaw: pas dogtrekkingowy Zero DC, smycz z amortyzatorem Trixie oraz szelki sled z Rower-Landu. Owszem, komplet taki jest sporym wydatkiem (swój zestaw kompletowałam stopniowo), ale naprawdę warto. Szelki zaprzęgowe „sled” inaczej rozkładają siły, gdy pies ciągnie i sprawdzają się dużo lepiej niż szelki tradycyjne (rzecz sprawdzona i przetestowana na Rudym). Podobnie pas – gwarantuję, że nie pożałujecie inwestycji w ciut lepszy, zwłaszcza jeśli lubimy długie spacery lub biegi z psem nie tylko raz do roku. Owszem, można przypinać smycz psa do pasków od plecaka, jednak komfort jest po prostu gorszy. Osobiście lubię, gdy pies idzie z przodu i lekko ciągnie, a ja mogę iść za nim machając swobodnie rękami.
Warto wyposażyć się też w kaganiec i przyzwyczaić psa do jego noszenia. Może on być wymagany np. na niektórych wyciągach krzesełkowych, kolejkach linowych, a już na pewno w środkach komunikacji zbiorowej. Z reguły obowiązek kagańcowy wpisany jest w regulamin danego obiektu, jednak nie egzekwowany przez jego pracowników. Trzeba być jednak przygotowanym również na taką ewentualność. Weźmy również ze sobą apteczkę turystyczną.
I na koniec rzecz najważniejsza z punktu widzenia naszego psa, czyli jedzenie 😉 Warto pomyśleć o zwiększeniu dziennej porcji karmy, bądź zakupieniu wysokoenergetycznych smaczków. Podczas wypadów będziemy palić więcej energii, więc warto te braki sensownie uzupełniać. I chyba nikomu nie muszę przypominać, że nie serwujemy psu intensywnego wysiłku do ok. 1,5 godz. po posiłku i nie karmimy obficie od razu po wycieczce!
Planowanie wypadu w góry
Pierwsze dni pobytu w górach przeznaczamy na tzw. rozchodzenie. Zaczynamy od łatwiejszych tras i stopniowo podnosimy stopień trudności. Nie chodzi przecież o zużycie wszystkich zapasów energii już pierwszego dnia i leczenie zakwasów podczas reszty pobytu! Stopniowo dawkujmy wysiłek, pamiętając, że nie każdy górski szczyt nadaje się dla łap naszego psa. Bardzo strome podejście z dużą ilością wysokich stopni skalnych może być dla psa nieosiągalne lub wymagać od niego dużej liczby skoków i twardych lądowań na skale. Wszystko więc musimy zaplanować z głową! Jeśli na szlak wybieramy się w upalny dzień, a temperatura oscyluje wokół 30 stopni Celsjusza, warto tak rozplanować trasę, aby iść ścieżkami biegnącymi w cieniu, często poprzecinanymi strumieniami lub innymi ciekami wodnymi. Na trasie warto korzystać z naturalnych wodopojów, dać psu się napić i zamoczyć łapy, a czasem nawet całe futro. Postoje na trasie, zwłaszcza w cieniu, nie są niczym złym 😉Savoir-vivre na szlaku
Moim zdaniem pies na górskim szlaku pod żadnym pozorem nie powinien biegać luzem. Przede wszystkim powinniśmy uszanować to, że w ogóle możemy wejść do danego parku krajobrazowego czy narodowego z psem (bo mam wrażenie, że w Polsce więcej jest zakazów wstępów niż udogodnień dla psiarzy) i nie nadwyrężać gościnności. Po drugie na trasie nie jesteśmy sami. Niektórzy (zwłaszcza dzieci) boją się psów i nie ma co wywoływać niemiłych uwag i komentarzy na nasz temat. Poza tym pies na szlaku może nabrudzić, co powinniśmy posprzątać i wyrzucić przy najbliższej okazji lub zakopać w ziemi. W lesie żyje też wiele zwierząt, których zapachy są niezwykle kuszące dla psa o silnym instynkcie łowieckim. Nie sądzę, aby ktokolwiek chciał szukać swojego czworonoga po całym parku narodowym, stresując się, czy pies w pogoni za przysłowiowym świstakiem nie wpadł w jakąś szczelinę, czy skręcił łapę. Poza tym przed nami lub za nami mogą iść inne czworonogi, które niekoniecznie będą dobrze reagować na przedstawicieli tego samego gatunku. Sami w tym roku mieliśmy kilka razy sytuację, gdy doganiał nas cudzy pies biegnący luzem. Na szczęście żaden z nich nie miał złych zamiarów, ale licho nie śpi. Jesteśmy na wakacjach, wszelkie spinki są nam zupełnie niepotrzebne.
A po wycieczce…
Po długiej wyprawie, zarówno nam, jak i psu należy się odpowiedni wypoczynek i regeneracja. My na mecie zawsze poimy psa, a jeśli jest taka możliwość, również spławiamy. Warto porozciągać nasze i psie mięśnie i przy okazji przejrzeć łapy, czy nie ma ran czy przetarć na opuszkach. Po porządnej wycieczce pies do końca dnia śpi jak zabity. Szczęśliwy pies, to zmęczony pies 🙂
Jakub Sajak
Bardzo fajny artykuł, zwłaszcza, że tematyka chodzenia po górach i różnych innych szlakach jest mi bliska. Wielokrotnie widziałem nieodpowiednie zachowania właścicieli psiaków związane z czystością oraz bezpieczeństwem zarówno psa jak i innych użytkowników trasy. Gdy nasze rude szczęście podrośnie z pewnością wezmę pod uwagę zawarte w artykule wytyczne. 🙂
maly_mis
Super poradnik! a można gdzieś znaleźć listę miejsc gdzie można chodzić z psem ?
Ł.
Gie
Poza forami i blogami nie widziałam takiej listy. Myślę, że największy problem to regulacje danego parku narodowego (większość gór to jednak parki narodowe). Zgodnie z ustawą o ochronie przyrody na terenie parków narodowych i rezerwatów obowiązuje zakaz wprowadzania psów na obszary objęte ochroną ścisłą i czynną, z wyjątkiem miejsc wyznaczonych w planie ochrony, psów pasterskich wprowadzanych na obszary objęte ochroną czynną, na których plan ochrony albo zadania ochronne dopuszczają wypas oraz psów asystujących w rozumieniu art. 2 pkt 11 ustawy z dnia 27 sierpnia 1997 r. o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych. No i teraz bądź tu mądry człowieku, gdzie na danym obszarze zaczyna się i kończy obszar ochrony ścisłej i czynnej, a gdzie jest obszar wyznaczony w planie ochrony. W praktyce najlepiej za każdym razem uważnie sprawdzać, czy można przyjechać z psem. Najlepiej zadać pytanie bezpośrednio w dyrekcji parku.
W Karkonoskim Parku Narodowym psy są mile widziane, o ile są trzymane na smyczy (i teoretycznie w kagańcu). Psy można też wprowadzać do Magurskiego Parku Narodowego, ale wyłącznie na smyczy. Na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego z psem można udać się wyłącznie do Doliny Chochołowskiej i to tylko dnem doliny do wysokości schroniska.
Z tego co mi wiadomo z psem nie wolno wchodzić do: Babiogórskiego Parku Narodowego, Parku Narodowego Gór Stołowych, Pienińskiego Parku Narodowego (za wyjątkiem psów asystujących osobom niepełnosprawnym) i Bieszczadzkiego Parku Narodowego. W Gorczańskim Parku Narodowym zakaz nie dotyczy wyłącznie psów pasterskich wprowadzanych na obszary, na których dopuszczony jest wypas.
Nie wiem jak jest z Ojcowskim Parkiem Narodowym, chociaż czytałam, że niby na smyczy wolno.
Marzena
A pies to w ogóle na luzie nie może biegać w górach? Czemu Weezy na 3 z 4 zdjęć jest bez smyczy?
Gie
Na 2 z 4 🙂 Na postoju, do zdjęcia odpinam smycz. W każdym innym przypadku pies w górach powinien być na smyczy.
witek
Ja z Racuszkiem (kundelek podobny do border collie i husky) i narzeczoną śmigałem w tym roku po Beskidzie Żywieckim. Polecam, bo są ładne malownicze szlaki i piesek był bardzo zadowolony. W schroniskach bez problemu piesek mógł odpocząć razem z nami. Pojechaliśmy też na trójgranicze, żeby piesek zwiedził Czechy i Słowację 🙂 U naszych południowych sąsiadów pieski są wszędzie mile widziane. Jeśli chodzi o parki narodowe to zamieszczam link, gdzie znalazłem ciekawie informacje gdzie można zabrać naszego przyjaciela na legalu: http://www.podrozezpsem.pl/2013/07/pies-w-parku-narodowym.html
Asia
Absolutnie nie wolno przypisać psa do szlufek od plecaka! Chodzi tu o kwestię bezpieczeństwa dla właściciela, pomyślmy co może się stać gdy pies się czymś zainteresuje i nagle nas mocno pociągnie? W najlepszym przypadku wyrwie szlufke od plecaka, a w najgorszym zrobi nam krzywdę przeciągając po ziemi, przez co możemy doznać nawet poważnych obrażeń. Ma to zwłaszcza znaczenie przy psach pociagowych, które są w stanie przeciągnąć nawet kilka ton. Natomiast jeśli chodzi o szelki i smycz z amortyzatorem to polecam firmę Manmat. Niezawodne odkąd je mam.
Amator
Ja polecam wejście na Turbacz z psem od strony Obidowej , nawet nie szlakiem tylko drogą co ściągają drzewa, zero ludzi przez 7 km cudownie. Drugie miejsce to beskid niski, pole namiotowe w Wisloczku i mało uczeszczane szlaki, super dla pna jak i właściciela
V.Starmi
Bardzo dobry artykuł w tym roku jadę w góry i postanowiłem wziąść ze sobą mojego kochanego czworonoga 🙂 i porady są godne uwagi bardzo dobre 🙂
Magdalena
Jaki gaganiec polecają Państwo dla tollerpw?
Gie
Magdalena, korzystamy z kagańca Baskerville (rozm. 4). Na średniej wielkości samca Tollera, jakim jest Weezy rozmiar 4 jest odrobinę za duży, ale bałam się, że rozmiar 3 będzie zbyt mały. Na drobniejszą suczkę rozważyłabym jednak rozm. 3.