Zabawki Kong Classic i Kong Wobbler Snackball

Konga Classic i Konga Wobbler Snackball większości psiarzy przedstawiać nie trzeba. W Internecie wiele razy opisywano już sposób działania tych zabawek i możliwości ich wykorzystywania. Powstało też szereg filmików z Kongami w roli głównej. Nie będę więc skupiać się na tym, co nie raz zostało już powiedziane. Zamiast tego podzielę się tym, co mnie, jako konsumenta, interesuje najbardziej przy planowaniu zakupu danego produktu, a więc opinią, co do jakości, trwałości i celowości zakupu obu Kong’osów.

Jakość i trwałość
Nasze Kongi mają ok. 3 lat i wciąż są w bardzo dobrym stanie. Zniszczenia widoczne na zdjęciach, to nie tyle kwestia naturalnego zużycia, co ostatniej destrukcyjnej działalności Spocka. Weezy, po wyjedzeniu smaków z jednego, czy drugiego Kong’osa, porzuca go, jako przedmiot bezwartościowy (bo pusty) i odchodzi. Spock, dla odmiany, jest w tym zakresie niszczycielem. Szramy widoczne na Kong Wobbler to efekt jego desperackich prób dostania się do środka (zębami i pazurami) podczas pierwszych kontaktów z Kongiem. Spock, nie mogąc rozgryźć sposobu na dobranie się do karmy, wykazał się dużą niecierpliwością. Nerwy wzięły górę nad myśleniem i kombinowaniem, co skończyło się próbą dostania się do Konga siłą. Gdy po kilku próbach Rudy odkrył metodę na wysypywanie chrupek, zapędy niszczycielskie ograniczyły się do dramatycznych prób dorwania ostatniej kulki karmy, która utknęła w środku i za nic nie chce się wysypać. Konga Classic Spock traktuje z kolei jak gryzak i po wylizaniu zawartości, zabiera się za „memłanie” reszty. Dla mnie oba Kongi nie są zwykłymi zabawkami, które „walają się” po domu. Wykorzystuję je jako sposób na zajęcie psa oraz uatrakcyjnienie i wydłużenie procesu jedzenia. Po zjedzeniu zawartości, myję je i chowam. Jestem przekonana, że dzięki temu długo nam jeszcze posłużą.

A co na to pies?
Każdy pies ma swój sposób na „rozgryzienie” idei zabawy Kong’iem. Jednemu zajmie to więcej, drugiemu mniej czasu. Weezy dość szybko wpadł na sposób wysypywania chrupek. Początkowo, metodą prób i błędów, wymyślił, że chodzi o branie Konga w paszczę i upuszczanie z hukiem na podłogę (faktycznie, przy upadku kilka kulek karmy wysypywało się na ziemię). Z czasem przeszedł do etapu trącania nosem i systematycznego zjadania kulek z ziemi. W przypadku Spocka, podczas pierwszych prób z Kongiem górę wzięły emocje i nerwy. Było więc drapanie, gryzienie, piszczenie i dzikie krążenie wokół zabawki. Znalezienie sposobu na Konga zajęło mu więcej czasu. Teraz, gdy zrozumiał, o co chodzi w tej zabawie, trąca i biega z Kongiem po mieszkaniu jak szalony, jakby zaraz miało mu on uciec. Z tego pośpiechu zdarza mu się nie zauważyć wysypanego żarełka, które zbiera na sam koniec, patrolując podłogę z nosem przy ziemi.

Czyszczenie
Utrzymanie Konga w czystości nie sprawia najmniejszego problemu. Po każdym użyciu myję go ręcznie pod bieżącą wodą, nie używając nawet do tego płynu do mycia naczyń. Nie zdarzyło mi się jeszcze, by Kong wydzielał jakiś nieprzyjemny zapach, czy nie dało się go domyć.

Czy warto dokonać zakupu?
Moim zdaniem warto. Kong to dobry sposób na zajęcie psiego rozumu i języka podczas nauki pozostawania samemu w domu lub gdy akurat nie mamy dla czworonoga wystarczającej ilości czasu. Przydaje się też podczas rekonwalescencji naszego podopiecznego, np. podczas konieczności ograniczenia ruchu przy kontuzji łapy.

Kong Wobbler & Kong Classic

Post a Comment