Samokontrola i targetowanie dłoni
Właśnie skończyliśmy kolejną sesję ćwiczeń nad samokontrolą i targetowaniem dłoni. Oba ćwiczenia podpowiedziała nam Asia Hewelt podczas seminarium obedience (muszę o nim szerzej napisać, bo było niesamowite – ale to opowieść na osobną notkę). Trudno mi tu opisać jego wykonywanie, w każdym razie idzie nam co raz lepiej i wykorzystuję je do utrzymania psa w zadanej pozycji (siad, leżeć itd.). Drugie, czyli targetowanie dłoni, będziemy wykorzystywać przy nauce wzorcowej zmiany pozycji, czyli eleganckiego siadu z pozycji waruj. Ten element u nas kuleje, bo pies zamiast odbić się z leżenia przednimi łapami i wykonać siad przy nieruchomych tylnych łapach, siada poprzez podciąganie się na przednich. Robi tak w 90% przypadków, więc trzeba nad tym popracować. Zwykle targetuje się na otwartą dłoń, jednak u nas jest to komenda do wykonania innych ćwiczeń – dłoń trzymana pionowo to przybicie piątki, a poziomo to daj łapę. Uczymy się więc targetowania dłoni zaciśniętej w pięść. Muszę powiedzieć, że mam przy tym spory ubaw. Bardzo podoba mi się widok myślącego i główkującego psa, jego kombinowania, co tu zrobić, żeby dostać nagrodę. Wiem, że to pewnie uczłowieczanie psa, ale patrząc na Weeziaka w akcji, mam wrażenie, że marszczy czoło, a mózg mu paruje. Bardzo ekscytuje się tymi ćwiczeniami (w końcu jedzenie to dla niego najwyższa wartość), co widzę po pysku, postawionych uszach i rozbieganym wzroku.
Dziś w ćwiczenie to wprowadziłam utrudnienie. Losowo pokazywałam dłonią trzy warianty. Raz przebij piątkę, raz dotknij, raz daj łapę. Wychodziło całkiem nieźle, chociaż często Weezy próbował robić wszystko na raz, nie zwracając uwagi na jasny sygnał, jaki daje odpowiednio ułożona ręka. Poprawiło się, gdy włączył myślenie i zaczął główkować. Tak mój psie – trzeba myśleć i ruszyć szare komórki, a nagroda zawsze zostanie wypłacona. Myślę, że jeszcze trochę, a będzie całkiem fajnie, no i dokładniej. Niedługo też czas będzie przenieść ćwiczenia na dwór, żeby trochę podnieść poprzeczkę.