Wiosenne dummy pana Tollera
Wraz z nadejściem pierwszego dnia marca wyruszyliśmy odbyć porządny spacer w pięknym słońcu. Idealne tereny nadwarciańskie postanowiliśmy wykorzystać na pierwsze tego roku dummikowanie. Aktywność ta sprawia Weezy’emu autentyczną i prawdziwą przyjemność. Trudno mu wysiedzieć w miejscu podczas wyrzucania aportu, podekscytowany i cały napięty wyczekuje komendy „aport”, a gdy tylko ją usłyszy, pędzi jak wystrzelony z procy. Szukając dummika w wysokiej trawie bądź krzakach, macha uniesionym ogonem i jest wytrwały w swych poszukiwaniach. Chęć do działania nie spada mu wraz z kolejnymi wysłaniami. Pędzi chętnie, a na pysku widać radość. Mimo ekscytacji, nie wydaje z siebie ani jednego dźwięku przypominającego toller scream. Jest fajny! Czasem zastanawiamy się, co by było, gdyby dummikowaniem zająć się bardziej na poważnie, przyłożyć się do tej dyscypliny i podszlifować jego umiejętności. Myślę, że pies sprawdziłby się tym świetnie, bo jest TO, co lubi najbardziej.