Weezy patologiczny obżeracz
To już pewne – Weezy to chorobliwy, patologiczny obżeracz, a do tego pochłaniacz i odkurzacz. Jadalne, czy niejadalne, wszystko zawsze musi trafić do psiej paszczy. Kawałki chleba, spleśniały plaster żółtego sera, nakrętka od butelki, sama butelka, kapsel, skoszona trawa, świeża trawa, pióra, pestki, chipsy, patyki, kasztany, kamyki, piasek – wszystko to zawsze ląduje w pysku psa.
Ta psia obesja daje się na we znaki podczas szkolenia. Weezy, zamiast skupiać się na smakach jakie trzymamy w ręce, ze stoickim spokojem węszy i wyjada z placu kiełbaski upuszczone przez poprzedników. W nosie ma rozpaczliwe próby właścicieli zwrócenia kiełbasą uwagi, że to oni są najbardziej atrakcyjną rzeczą na świecie. Przecież wiadomo, że cudze jest smaczniejsze, a swoje i tak dostanę.
Ciekawie wyglądało też pokonywanie tunelu podczas przedszkolnego agility. weezy postanowił podejść do tematu metodycznie. Pani wrzuciła do tunelu smaki – ok, wejdę po nie i zjem z przyjemnością. Ale na tym nie skończę. Centymetr po centymetrze obwącham tunel w poszukiwaniu przysmaków, których ktoś przede mną nie dojadł. Centymetr po centymetrze, a jak będzie trzeba, to się i cofnę kilka razy, żeby mieć pewność, że NIC nie zostało. A jak nikt się nie zorientuje, wybiegnę z tunelu i szybko wbiegnę do niego jeszcze raz, żeby porwać kiełbaskę, którą wrzucono kolejnemu psu.
Heh, musimy szybko udoskonalić komendę „moje” i „fuj”, bo bez tego ciężko będzie dalej z psem pracować. A jak nam się nie uda, to na pewno z tą żarłoczną obsesją poradzi sobie pan Piotr na szkoleniu PT, które zaczynamy już za 4 miesiące 😉