Tollerowe spotkania

Czas nadrobić zaległości z ostatnich tygodni. Za nami kilka miłych spotkań w gronie tollerów i obi-maniaków, a zatem rudości mnogość, super towarzystwo i dwa rewelacyjne weekendy. Ale po kolei.

Poznański Półmaraton, który odbył się na początku kwietnia, był doskonałą okazją do spotkania się w naszym ulubionym tollerowo-nafalowym gronie. Podczas gdy Gosia, Łukasz i Olek biegli trasę półmaratonu, pozostali członkowie ekipy wykorzystali czas po trochu na kibicowanie, po trochu na wybieganie psów. Dla psiurów było to bardzo dobre doświadczenie socjalizacyjne. Poza piłeczkowaniem i moczeniem w wodzie, odbyliśmy spacer wokół Jeziora Maltańskiego, częściowo wzdłuż trasy Półmaratonu. A tam: rowery, rolkarze, ludzie biegnący, ludzie kibicujący, ludzie grający na perkusji, mnóstwo zapachów i masa przechodniów. Socjalizacyjnie, jak dla mnie, cud miód i orzeszki. Po powrocie do domu psy były nie tylko wybiegane, ale przede naładowane wieloma bodźcami i zmęczone psychicznie. A pies zmęczony, to pies szczęśliwy 🙂

Psy Na Fali
Spacer tollerowy
Korzystając z gościnnego przyjazdu do Poznania Rysia i Velka, dzień przed półmaratonem skrzyknęliśmy wspólny, tollerowy spacer. Tym razem nie wypaliła nasza ulubiona miejscówka w postaci łąk w okolicach Rogalina (błoto, błoto, morze błota), na miejsce wybiegania wybraliśmy więc tereny nadwarciańskie w Radojewie, gdzie zwykle jest mało ludzi i można spokojnie spuścić psy ze smyczy. W składzie: Kiki, Benji, Pascal, Velek, Rysiu i Weezy odbyliśmy spacer z obowiązkowym pływaniem i piłeczkowaniem. Szkoda tylko, że nie wszystkim udało się dotrzeć na spotkanie – może następnym razem się uda.

Trening Na Fali w Toruniu
Treningów pod czujnym okiem Pani Trener nigdy dość, dlatego (pomijając oczywiste względy towarzyskie) bardzo chętnie jeździmy w Kujawsko-Pomorskie na obi-treingi. Tym razem spotkaliśmy się w toruńskim Parku Bydgoskim, gdzie na wielkim boisku można było oddać się szlifowaniu naszego (póki co) najmniej ulubionego ćwiczenia, czyli kwadratu. Wciąż nie idzie nam to jeszcze dobrze i tylko czas pokaże, czy idea „box’u” przestanie być kiedyś dla Rudego abstrakcją. Z pozostałych rzeczy, przerobiliśmy kilka ćwiczeń z dwójki, do których chciałabym przysiąść solidnie w wakacje. Staraliśmy się też znaleźć rozwiązanie na podgryzanie aportu i przyspieszenie zmian pozycji. Zobaczymy, co z tego wyniknie. Póki co, w ramach jedynek, piłujemy trzy elementy: trzymanie aportu, dostawianie do nogi i eleganckie zmiany pozycji (siad-waruj-siad), aby były robione na raz i w miarę ekspresowo. Wszystkie te ćwiczenia będą z nami aż do obediencowej emerytury, więc bardzo zależy mi na ich poprawieniu. W kolejce czekają już kolejne detale do doszlifowania, do tego treningi w rozproszeniach, łańcuchy – jedyn słowem roboty huk!

Post a Comment