Zawody obedience w Warszawie, 24.05.2014
Zawody obedience w Warszawie były najgorszym przebiegiem w naszej dotychczasowej, krótkiej karierze. Upał (ok. 30 stopni Celsjusza), całkowity brak psiego skupienia i moja wewnętrzna spinka sprawiły, że o tym występie chciałabym jak najszybciej zapomnieć. Gdy dziś analizuję przyczyny takiego, a nie innego biegu wydarzeń, myślę sobie, że o obrocie spraw zadecydowały cztery elementy:
1. Upał.
Rudy źle znosi wysokie temperatury. Skwar sprawia, że mózg się wyłącza, a zamiast energetycznego hasania jest snucie się z kąta w kąt. Za namową innych osób, zaczęłam zastanawiać się więc nad zakupem kamizelki chłodzącej dla psa. Chociaż jest to spory wydatek, może się przydać zarówno na treningach, zawodach, jak i na wakacjach, chociażby na trekkingu w górach.
2. Nie ma rzeczy pewnych i stałych.
Wiele rzeczy może nam się wydawać, ale rzeczywistość weryfikuje wszystko bezlitośnie. Wydawało mi się na przykład, że zostawanie w grupie jest naszą najmocniejszą stroną i Weezy tego ćwiczenia po prostu nie psuje. Z tego też względu nie cisnęłam tego zbyt mocno, skupiając się na innych rzeczach. I to był błąd. Rudy zerwał zostawanie i radośnie zbiegł z ringu dwie sekundy po swoim najlepszym kumplu – Rysiu. No bo skoro Ryś sobie poszedł, to niby dlaczego ja mam leżeć? Przecież to znaczy, że można iść. Dobra nauczka na przyszłość. Na najbliższe, wspólne treningi wprowadzamy zostawanie pomieszane z przywoływaniem, czyli wszystko to, co tak dużo przerabialiśmy przygotowując się do egzaminu PT1. Mówią, że nieużywany organ zanika i chyba tak jest. Dlatego musimy zrobić wszystko, aby szybko wrócił on na swoje miejsce 😉
3. Skupienie, koncentracja, rozproszenia, motywacja.
Teraz wiem już na pewno, że treningi w rozproszeniach muszą być głównym elementem naszych treningów. Ćwiczenia same w sobie mamy mniej więcej opanowane i w najgorszym razie zostaną przez Łajzę odbębnione, jak na wyrobnika przystało. Jakość przebiegu oraz detale zależą w naszym przypadku tylko od skupienia, koncentracji, ignorowania rozproszeń i motywacji. Muszę bardzo mocno do tego przysiąść, bo to nie jest normalne, że pies nie jest w stanie skupić się na robocie, a zamiast pracy woli rozglądać się dookoła, kombinować, gdzie są pieseczki i obwąchiwać wszystkich na ringu. O ucieczce nawet nie wspomnę, bo to straszny wstyd.
4. Nerwy w konserwy.
Niestety bardzo stresuję się wystąpieniami publicznymi. Nie chodzi nawet o bycie ocenianym przez sędziego, nie chodzi o komisarza na ringu. Bardziej chodzi o publikę, która patrzy, ocenia, komentuje. Stresuje mnie to bardzo. Poziom mojej pewności siebie i spokoju wewnętrznego został w Warszawie zaburzony na dzień dobry przez (moje dotąd ulubione i najmniej stresogenne) zostawanie. Poziom nerwu wzrósł dodatkowo w pierwszej sekundzie wejścia na ring, gdzie widziałam, że pies nie jest w trybie pracy, i rósł pod niebiosa w miarę przebiegu. Myślę, że w pewien sposób przełożyło się to na psa i myślę, że dlatego odmówił mi zmian pozycji na odległość. Nie był skupiony, myślami był zupełnie gdzie indziej i nie chciał mieć ze swoim znerwicowanym przewodnikiem nic wspólnego. Nie wiem do końca, jak to w sobie przepracować. Jak skoczkowie narciarscy, muszę powtarzać sobie w myślach mantrę: nie chodzi o wynik, muszę po prostu oddać dwa dobre skoki.
Podsumowując
Nie jestem zadowolona z tego występu. Ani z psa, ani z siebie. Dużo mnie te zawody jednak nauczyły. Wyniosłam z nich wiedzę, której nie zdobyłabym podczas zwykłych treningów czy seminariów. Wiem, nad czym muszę pracować. Wiem, co mogłam rozegrać lepiej pod kątem strategii. Reszty nie wiem, ale pewnie dowiem się na kolejnych zawodach, które już za niecałe dwa tygodnie.
Punktacja:
1. Waruj w grupie przez 2 min. – 0 pkt ( zerwane wyleżenie, ucieczka z kumplem Rysiem)
2. Chodzenie przy nodze – 9,5 pkt
3. Stój w marszu – 9 pkt
4. Przywołanie – 7 pkt (powtórzona komenda waruj, zderzenie w nogę)
5. Siad w marszu – 10 pkt
6. Kwadrat – 9 pkt (powolny start)
7. Aport – 9 pkt (krzywy dosiad)
8. Zmiana pozycji na odległość – 0 pkt (do dziś nie wiem, po co cisnęłam obikowego „paca”, skoro mogłam zawarować psa na domowe, twarde waruj – lepiej mieć 5 niż 0)
9. Skok przez przeszkodę – 9 pkt (krzywy dosiad)
10. Wrażenie ogólne – 6 pkt (beznadziejne skupienie, pies poza kontrolą)
Razem: 189,5/280 pkt, ocena dobra, lokata 8/14 psów (sędzia: Eddy Watthee – Belgia)
Na pocieszenie nagroda za najlepsze chodzenie przy nodze i najlepszego retrievera 😉
Zdjęcie: Olek Urbański