Świąteczne dummy
Tegoroczny grudzień przypomina bardziej jesień lub wczesną wiosnę, niż zimę. O ile mnie pamięć nie myli, była to już piąta z kolei bezśnieżna Wigilia. Duch świąt trochę podupadł, a pączki na drzewach sprawiają, że w myślach rodzi się pytanie, o których świętach mowa i czy zamiast Gwiazdora nie przyjdzie Zajączek.
Dodatnie temperatury mają jednak tę dobrą właściwość, że rośnie chęć do spędzania czasu na dworze. Korzystając z kilku wolnych dni i pięknego słońca, postanowiliśmy wynagrodzić psom brak czasu, który ostatnio dał nam się we znaki. Padło na dummy.
Brak treningów sprawia, że wszystko nie wygląda jeszcze tak, jakbyśmy chcieli. Wyszły nowe rzeczy do przepracowania, ale też elementy, które wychodzą nam coraz fajniej. Przede wszystkim wdrożyliśmy w życie zasadę dokładnego planowania treningu i kończenia po ostatnim zaplanowanym ćwiczeniu. Żadnego: „a zróbmy jeszcze tak”, żadnego: „a może zrobimy to jeszcze raz”, czy: „a może jeszcze dodajmy to”. Zwykle mściło się to błędami popełnianymi przez psa i ogólną frustracją.
Plany treningowe – to jest to, co będziemy systematycznie wdrażać w życie.