Z pamiętnika kastrata – ostatni wpis
Efekty chemicznej kastracji Weezy’ego bardzo nam odpowiadały. Zachowanie psa zaczęło jednak wskazywać, że Suprelorin przestał działać wcześniej niż się spodziewaliśmy, a w psie rozpoczęło się drugie dojrzewanie i burza hormonów. Stwierdziliśmy więc, że nie ma na co czekać i w ten sposób stało się: Weezy poddany został zabiegowi kastracji.
Psa odstawiliśmy do weterynarza wieczorem dnia poprzedzającego dzień operacji. Z samego rana Rudemu wykonane zostały badania krwi, a zaraz po nich przystąpiono do zabiegu. Psa mogliśmy odebrać już po południu – w dobrej kondycji i nastroju. Po dwóch dobach odbyliśmy wizytę kontrolną i dostaliśmy antybiotyk na kolejne pięć dni. Na zdjęcie szwów umówieni byliśmy po kolejnych ośmiu dniach i był to trudny okres chodzenia w kołnierzu, krótkich spacerów tylko na załatwienie potrzeb fizjologicznych i aktywności ograniczonej do absolutnego minimum. Rudego rozsadzało od środka i z czasem coraz trudniej było z nim wytrzymać. Dobrze, że ten okres bezczynności minął i wszystko wróciło do normy. Teraz, już po zdjęciu szwów, będziemy tylko cieszyć się z każdej zmiany na lepsze.