Seminarium pracy myśliwskiej Tollerów
Pod koniec marca w Pszczewie odbyło się kolejne seminarium tollingu, czyli szkolenie przygotowujące Tollery do prób pracy przeznaczonych wyłącznie dla tej rasy. Nasze zaproszenie po raz drugi przyjął Sverker Haraldsson (Szwecja), którego w gronie miłośników NSDTR nie trzeba właściwie przedstawiać.
Sverker jest postacią niezwykle zasłużoną dla promocji pracy użytkowej Nova Scotia Duck Tolling Retriever. Z Tollerami pracuje od wielu lat, polując z nimi, startując w zawodach i sędziując próby pracy myśliwskiej. Zasiada we władzach szwedzkiego Klubu Spanieli i Retrieverów i aktywnie działa w Klubie Tollera, promując użytkowe przeznaczenie rasy. Sverker jest osobą wyjątkowo zajętą, tym większym wyróżnieniem był więc jego przyjazd do Polski.
Zdjęcie: Olek Urbański
Praca z Tollerami w teorii i praktyce
Seminarium tradycyjnie rozpoczęliśmy wykładem, podczas którego Sverker przypomniał pochodzenie rasy oraz użytkowość Tollerów jako psów myśliwskich. Przedstawił różnice między pracą Tollera a innych aporterów, uświadamiając nam po raz kolejny, by do rudych nie przykładać tej samej miary, co do field trials’owych retrieverów. Opisując pracę Tollera w czasie polowania i dwojakiej roli, jaką tam odgrywa, wymienił, jakie cechy powinien posiadać idealny przedstawiciel rasy.
Znaczna część wykładu poświęcona była przedstawieniu zasad testów pracy myśliwskiej (ze szw. tollingjaktprov) organizowanych w Szwecji. Szczegółowo omówiliśmy ćwiczenia rozgrywane w poszczególnych klasach, zasady oceny, awansu do kolejnych klas oraz wymogów, jakie trzeba spełnić, aby uzyskać tytuł szwedzkiego championa pracy myśliwskiej Tollerów: Svenska Tollingjaktchampion (w skrócie: SE J(T)CH).
Na naszą prośbę Sverker przedstawił też kraje, które (na wzór Szwecji) wprowadzają oficjalne próby pracy i różnice występujące w poszczególnych regulaminach. Znaleźliśmy też czas na omówienie zmian, jakie w szwedzkich próbach pracy wprowadzone zostaną po 2021 roku.
Wprowadzenie, chociaż miało być krótkie, trwało blisko dwie godziny. Nie sposób było jednak zrezygnować z możliwości zadawania pytań, dzielenia się doświadczeniami oraz rozważań, jakimi wrodzonymi, naturalnymi umiejętnościami powinien cechować się idealny Toller.
Zdjęcie: Olek Urbański
Jak trenować z Tollerem
Po części teoretycznej, przyszedł czas na praktykę. W tym celu przeszliśmy nad brzeg jeziora, gdzie rozstawiliśmy siatkę maskującą i rozpoczęliśmy właściwe szkolenie. Poszczególne wejścia treningowe dopasowane były do umiejętności i poziomu zaawansowania danego psa. Byli uczestnicy, którzy po razy pierwszy mieli styczność z tollingiem. Byli też tacy, którzy regularnie pracują z Tollerami oraz tacy, dla których było to już drugie lub trzecie seminarium.
Sobotnie wejścia składały się z trzech głównych elementów:
Element nr 1: podejście do „zasadzki”, czyli „skradanie się” z psem nad brzeg wody. Podczas tego ćwiczenia pies powinien wykazać się spokojem, uwagą oraz jak najlepszym chodzeniem przy nodze. Wbrew pozorom, zadanie to nie jest takie proste. Udając myśliwego, skradającego się w kierunku stawu czy jeziora, musieliśmy zachowywać się jak najciszej, aby nie płoszyć naszych wyimaginowanych kaczek. Nie było to więc zwykłe chodzenie przy nodze, ale powolne skradanie, w różnym tempie, przerywane krótkimi zatrzymaniami.
Zgięta, niemal kucająca pozycja przewodnika oraz zbliżanie się w kierunku wody było dla części psów ciężką próbą i ekscytującą okolicznością. Zdarzało się odbieganie od przewodnika i samowolne wchodzenie do wody, które w warunkach prawdziwego polowania, mogłoby oznaczać spłoszenie ptactwa i porażkę w łowach.
Element nr 2: główny element naszego seminarium, czyli tolling – wabienie wyimaginowanych kaczek. Przewodnik, ukryty za siatką, wyrzuca zabawkę lub dummy ball’kę na swoją lewą i prawą stronę. Pies, bawiąc się i aportując wyrzucane przedmioty, to pojawia się, to znika z pola widzenia umownych kaczek siedzących na wodzie. Nasz rudy pies i jego merdający ogon stanowią niezwykłą zachętę dla naszego wyimaginowanego ptactwa. Akcja rozgrywająca się na brzegu, działa na kaczki jak magnes. Zaciekawione, podpływają bliżej, na odległość, z której schowany w ukryciu myśliwy mógłby teoretycznie oddać celny strzał.
Zdjęcie: Olek Urbański
Trenując ten element skupialiśmy się na utrzymaniu zaangażowania psa w zabawę, radosne aportowanie i szybkie powroty do przewodnika. Testowaliśmy, jaka zabawka oraz jaki sposób wyrzucania aportu będą dla danego psa najbardziej interesujące. Które sprawią, że zabawa będzie pełna zaangażowania i machającego ogona, a więc atrakcyjna i skuteczna jeśli chodzi o tolling.
Momenty zabawy przeplatane były chwilami wyczekania, w których pies i przewodnik pozostają schowani za siatką. Wymagało to od naszego Tollera umiejętności płynnego, właściwie natychmiastowego, przechodzenia z momentu pobudzenia do wyleżenia w ciszy i spokoju, by za chwilę znów podjąć zabawę lub na komendę ruszyć po wyrzucone dummy.
Element nr 3: tym razem do wyboru były to: dwa aporty (z lądu i/lub wody) lub przeszukiwanie szuwarów w poszukiwaniu zestrzelonego ptactwa (w naszym przypadku pochowanych dummików). Był to drugi ważny element pracy Tollera, zbieżny z pracą każdego innego retrievera.
Zadania, które mieliśmy okazję przećwiczyć, uświadomić nam miały, jak wygląda praca z Tollerem podczas polowania na kaczki. Nasze „łowy” były oczywiście udawane – trenowaliśmy na sztucznym aporcie (tzw. dummy). Jak widać, nie polując z Tollerem, czy nie mając możliwości pracy na zwierzynie, możemy z powodzeniem wykorzystać dummy do treningów tollingu i rozwijania umiejętności naszych psów.
Zdjęcie: Olek Urbański
Dzień drugi – funny tolling trial
Drugiego dnia seminarium zorganizowaliśmy „funny tolling trial”, dzięki czemu mogliśmy poczuć się, jak na prawdziwych zawodach. Każdy uczestnik wystartował w wybranej przez siebie klasie: otwartej (jak Spock i Caddy) lub początkującej (jak Weezy i pozostali uczestnicy).
Na zadania w klasie otwartej złożyły się: podejście, tolling, podwójny marking z wody (a właściwie marking + memory), przeszukiwanie szuwarów na dość dużym obszarze oraz ślepy aport (tzw. blind) z pogranicza lądu i wody. Zadania dla psów początkujących były nieco prostsze i objęły: podejście, tolling, dwa markingi z wody, przeszukiwanie szuwarów na nieco mniejszym terenie, a na koniec marking z pogranicza wody i lądu.
Seminarium zakończyliśmy omówieniem poszczególnych startów oraz podaniem ocen, które przyznałby nam Sverker.
Zdjęcie: Olek Urbański
Wszystko co dobre, szybko się kończy
Weekend minął nam, jak zwykle, wyjątkowo szybko. Czas spędzony w gronie miłośników Nova Scotia Duck Tolling Retriever był pełen rozmów o Tollerach, wymiany doświadczeń i pomysłów oraz ładowania akumulatorów pozytywną energią. Grupa osób zainteresowanych pracą z Tollerami znów się powiększyła, co rodzi nadzieję na kolejne spotkania i treningi.
Wszystkim osobom, które wzięły udział w seminarium bardzo dziękujemy za wspaniałą atmosferę, zaangażowanie oraz tak miło spędzony czas. Dla takich osób, jak Wy naprawdę warto działać i organizować tollerowe wydarzenia!
Pingback: Tollerowy trening: tolling i dummy |Nova Scotia Duck Tolling Retriever |
Pingback: Dummy & tolling z Jelle Huysmans |Nova Scotia Duck Tolling Retriever|