Dummy z Susann Reinke i Maike Böhm
Aura nas nie oszczędzała. Było wietrznie, mokro i zimno, był deszcz, był grad, słońca tylko parę godzin. Wszystko to było jednak nieważne. Mimo pogodowych niedogodności, był to jeden z najlepszych weekendów w naszej psiej karierze, w pewnym sensie rewolucyjny.
Nova Scotia Duck Tolling Retriever to rasa wyjątkowa wśród retrieverów
Pomysł na zaproszenie do Polski Susann Reinke i Maike Böhm narodził się w naszych głowach krótko po powrocie ze szwedzkiego Tollarspecialen, gdzie mieliśmy okazję poznać Susann i tollery przez nią prowadzone. Już od jakiegoś czasu widzieliśmy, że w naszych treningach dummy czegoś brakuje, w czym utwierdził nas towarzyski trening z Kirsten i Frankiem i pokazane przez nich możliwości. Podskórnie czuliśmy, że tollery nie są typowymi gun dogami i mogą wymagać nieco innego podejścia w szkoleniu.
Ekscytacja i piszczenie to największe problemy tej rasy, z jakimi trzeba się mierzyć, dlatego dobrze zaplanowane treningi i długofalowy plan na tollera to niekiedy klucz do sukcesu. Marzenie o treningach dummy z kimś, kto zna tollery od podszewki, sam z nimi trenuje i startuje, zakwitło w nas na dobre. Któregoś dnia stwierdziliśmy: raz kozie śmierć – robimy seminarium.
Tollery i praca na dummy
Miejsca dla osób ćwiczących z psami rozeszły się szybko. Równie fajnie zapełniła się lista obserwatorów. Co najbardziej cieszyło, to zgłoszenia od tollero-maniaków, przez co, poza jednym goldenim rodzynkiem (szybko zresztą okrzykniętym: tollerowym buffem), w treningach uczestniczyły same rude.
Seminarium zaczęliśmy w piątkowy wieczór od wykładu, podczas którego dziewczyny przedstawiły nam swoje zasady pracy z psami, fundamenty, od których zaczynają i te elementy, które pozostawiają na przyszłość. Słuchając Susann i Maike, czuliśmy, że wszystko, co mówią, jest niezwykle logiczne i składa się w spójną całość. Jednocześnie zdaliśmy sobie sprawę, jak wiele błędów popełniliśmy z naszymi psami.
Sobotę i niedzielę spędziliśmy na treningach w terenie. Podczas wejść indywidualnych dziewczyny pokazywały nam, jak budują ćwiczenia, na co zwracają uwagę i jak pracują nad tym, by tollerowa głowa była spokojna, a co za tym idzie – cicha. Każdy team, każdy przykład był omówiony, opatrzony odpowiednim komentarzem, dzięki czemu mogliśmy zanotować sobie nowe pomysły treningowe. Nauczyliśmy się, jak przeplatać ćwiczenia, by ruda łepetyna nie wpadła na pomysł piszczenia. Jak uczyć kierunków, liningu, przeszukiwania, gwizdka, handlingu. Praca była intensywna, a przerwy krótkie. Taką okazję trzeba było wykorzystać na maksa!
Rozmowy o dummy nie kończyły się wraz z zapadnięciem zmroku. Kontynuowaliśmy je podczas wieczornych nasiadówek, godzinami rozmawiając o tollerach (biedni Ania i Tomek byli zapewne znudzeni 😉 ). Przyznać trzeba, że towarzystwo seminaryjne trafiło nam się zacne i chyba każdy czuł, że oto odkrywamy przed sobą nowe horyzonty.
Fundamenty treningu dummy
Osobiście, dzięki Susann i Maike, znalazłam odpowiedź na od dawna nurtującą mnie kwestię dzielenia ćwiczeń dummy na części i takiego planowania treningów, by wysupłać dokładnie te elementy, na których danego dnia chcemy się skupić. Trenując obedience metodami Na Fali, nauczyliśmy się budować obi ćwiczenia w oparciu o fundamenty, puzzle, które powoli składamy w całe ćwiczenie. Fundamenty i system pracy naszego obi Klubu jest dla mnie idealny, naturalny i jedyny słuszny. Dzięki niemu pies dokładnie rozumie, czego od niego oczekujemy i co ma zostać zrobione. Trening jest dla psa przyjemnością, a każde wejście na plac wspólną pracą i dobrą zabawą.
Do metod Na Fali jestem przekonana w 100%, dlatego tak bardzo brakowało mi ich przełożenia na treningi dummy. Staraliśmy się więc korzystać w dummy z sygnałów zwalniających i samokontroli, chociaż spotkałam się z opiniami, że robimy źle. Czułam jednak, że mimo wszystko ma to sens. Minione seminarium upewniło mnie w przekonaniu, że trzeba słuchać siebie, a najważniejsze są:
- Przemyślany plan treningu, w którym DOKŁADNIE wiemy, nad którym elementem będziemy pracować, co zrobimy, jeśli nam nie wyjdzie i kiedy ćwiczenie skończymy.
- Praca nad JEDNYM kryterium na raz.
- Absolutna jasność kryteriów.
Kluczem do sukcesu jest również tworzenie zgranego duetu z naszym psem, zarówno głową, jak i mową naszego ciała. „Be with your dog” – to jedno ze zdań, które będę sobie powtarzać, jak mantrę. Wydaje się to banalne, ale chyba każdy, kto pracuje ze swoim psem przyzna, że zdarza nam się o tym zapominać.
W ten weekend upewniłam się również, co do pewnych cech tollerów, które zaobserwowaliśmy u naszych psów, a które to baliśmy się głośno generalizować, nie czując się wieloletnimi znawcami rasy. Okazuje się jednak, że trzeba ufać własnym przeczuciom i nie dać sobie wmawiać, że inni zawsze wiedzą najlepiej. „Trust your gut” – to zdanie też zapadnie mi w pamięć.
Podsumowując – jesteśmy bardzo, bardzo szczęśliwi, że udało nam się zaprosić Susann i Maike. Treningi z nimi, jak i sama możliwość obserwowania pracy dziewczyn ze swoimi psami, były dla nas niezwykle cennym doświadczeniem. Miniony weekend był dla nas inspirujący i dał nam motywacyjnego kopa. Czujemy, że mamy chęć do pracy, pomysły na nowe plany treningowe i wiarę, że nasze tollerowe towarzystwo dummisiowe będzie rosło w siłę.
Zdjęcia: Marcin Rutkowski