Bydlo-kulig 2013

W końcu spędzamy cały, prawdziwie zimowy weekend z trzema psami. Korzystając z okazji urządziliśmy, kulig zwany przez nas „bydlo-kuligiem”. Wzięliśmy sanki, ruszyliśmy w las i zaprzęgaliśmy psy w różnych kombinacjach.

Wariant nr 1 Saba i Weezy
Zdecydowanie najepsza para pociągowa. Saba jest niezwykle mądrą suką i do zadań wymagających wysiłku fizycznego podchodzi z głową. Przy rowerze zawsze trzyma się tylniego koła i biegnie równym tempem, dzięki czemu (w przeciwieństwie do Bentyley’a, który biega jak oparzony to do przodu, to do tyłu, to w lewo, to w prawo) zachowuje sporo sił. Podobnie w zaprzęgu (choć zaprzęg to w naszym przypadku chyba za duże słowo). Biegnie prosto stałym tempem i nie skręca do powąchania każdego napotkanego krzaczka. Weezy to dodatkowy motorek. W towarzystwie innych psów zamienia się w wulkan energii i niezmordowany ciągnik, który chce iść jak najszybciej do przodu. Wpięcie go do zaprzęgu z Sabą, która uniemożliwia mu latanie na boki, daje świetny efekt.

Wariant nr 2 Saba i Bentley
To para o dużej sile i względnej stabilności tempa. Niestety Bentley to sprytny/leniwy pies (zależy jak na to spojrzeć). Żeby się zbytnio nie przemęczać, zostaje pół kroku za Sabą, przez co ona dostaje największy ciężar do ciągnięcia. Trzeba więc naszego Bentley’ka pilnować, żeby się nie obijał 😉

Wariant nr 3 Weezy i Bentley
To najmniej udana para. Bentley zwalnia, żeby nie ciągnąć, a Weezy choć chce, nie ma siły ciągnąć za dwóch. Do tego Rudy zaczepia Bentleya i obaj jednocześnie wpadają na pomysł wąchania czegoś to z lewej, to z prawej, a najchętniej pójścia daleko w las. Totalny chaos.

Wariant nr 4 – Weezy, Saba, Bentley
To najlepsze rozwiązanie, choć nie tak łatwe do ogarnięcia. żeby utrzymać nasze konie pociągowe w szyku, Saba musi być przypięta z przodu, a chłopaki muszą iść za nią. Do tego Bentley musiałby iść na nieco krótszej lince niż Weezy, co wymagać będzie modyfikacji naszego sprzętu. Tak czy owak, w trójkę psy mają dość dużą moc, a jadąc z lekkiej górki można osiągnąć naprawdę fajne prędkości.

Tak właśnie wyglądają nasze całkowicie amatorskie i nieprofesjonalne psie zaprzęgi. Bawimy się na choć trochę ubitych drogach leśnych o lekkim spadku lub płaskich. Żeby nie przeciążać psów, trwa to niezbyt długo i z przerwami na odpoczynek i bieganie luzem. Przy naszych psach pociągusach można mieć frajdę nawet na zwykłych sankach, bo profesjonalne sanie to ogromny wydatek. Myślę jednak, że pewne akcesoria są przydatne nawet na zerowym poziomie zaawansowania. Na pewno warto zaopatrzyć się w porządne szelki (my kupiliśmy szelki sled), linę z amortyzatorem i linkę szyjną, czyli łącznik między dwoma psami. Nasz sprzęt na razie przygotowany jest na dwa psy, więc będziemy musieli go dostosować także do Rudego. Chociaż zdjęcie może mówić co innego, nie ma takiej możliwości, żeby Weezy wykpił się od roboty. Skoro tak lubi ciągnąć na smyczy, musi mieć okazję się wykazać 😉

Bydlo-kulig Zimowe szale?stwa

Post a Comment